Bambusowa księżniczka

Legenda z Azji

Dawno temu żył sobie stary człowiek. Miał on żonę, ale los nie obdarzył ich potomstwem. Mężczyzna na co dzień zajmował się wycinaniem bambusów, jednak zajęcie to nie przynosiło godziwych dochodów. Niejednokrotnie zdarzało się, że staruszkowie głodowali. Któregoś razu drwal jak zwykle wybrał się do bambusowego gaju. W pewnej chwili zauważył, że jedna bambusowa łodyga tak mocno lśni, że nie można na nią patrzeć.
– A cóż to takiego? – drwal podszedł do pnia. – Rozetnę łodygę i zobaczę, co w niej tak świeci… I ostrożnie przeciął maczetą lśniący pień bambusa.
– Ooo! – wykrzyknął zaskoczony, ponieważ w środku ujrzał śliczną, dziewczynkę wielkości palca. Ostrożnie wziął ją w ręce i zawrócił do domu.
– Żono, zobacz, co zesłał nam los! Nie sposób opisać radości małżonków. Pokochali dziewczynkę jak własną i nazwali Księżniczką Promiennej Nocy. Odtąd ich życie całkowicie się zmieniło. Za każdym razem gdy drwal ścinał łodygę bambusa, znajdował w niej bryłkę złota i kamienie szlachetne. Stopniowo stawał się człowiekiem bogatym. Zbudował piękny dom i odtąd żyli już w dostatku.Dziewczynka rosła tak szybko, jak rosną bambusy. Wkrótce nie różniła się wzrostem od rówieśniczek, za to urodą żadna jej nie dorównywała. Wieść o tym rozeszła się szeroko po kraju. Do domu drwala przybywali zalotnicy, również dostojni książęta. Niestety, żaden nie przypadł dziewczynie do serca. W jej oczach wciąż gościł smutek i tęsknota.
– Córko ukochana – pewnego razu powiedział do niej drwal. – Jesteśmy już z matką starzy, w każdej chwili możemy umrzeć. Chcemy, żebyś poślubiła jednego z adoratorów, którzy tak wytrwale starają się o twoją miłość.
– Spróbuję, ojcze – powiedziała. – Ale rękę oddam tylko temu, kto spełni moje życzenia.
Pierwszego kandydata poprosiła o kamienną misę żebraczą należącą do Buddy. Drugiemu poleciła odszukać gałązkę wysadzaną klejnotami z drzewa rosnącego w mitycznej krainie, a trzeciemu futro z ognistego szczura. Czwarty miał zdobyć kamień ze smoczego naszyjnika, piąty zaś amulet z gniazda jaskółki. Jednak żaden nie spełnił jej życzenia, dlatego nie stanęła na ślubnym kobiercu. Wieść o niezwykłej urodzie bambusowej księżniczki dotarła również na dwór cesarski. Władca, który był człowiekiem odważnym i mądrym, zaskarbił sobie względy dziewczyny, jednak nie na tyle, żeby go poślubić. Rodzice bardzo to przeżywali.
– Nie musicie się o mnie martwić, bo ja nie pochodzę z waszego świata. Jestem z Księżyca i wkrótce już nadejdzie czas mojego powrotu do domu. Starzec natychmiast powiadomił o tym cesarza, który wysłał swoich żołnierzy, by dzień i noc pilnowali jego ukochanej. Na nic się jednak to zdało, bo gdy przybyli wysłannicy z Księżyca, porazili ich swoim blaskiem. I wreszcie księżniczka mogła powrócić do siebie. W tej dalekiej podróży towarzyszyli jej ziemscy rodzice, którzy za nic w świecie nie chcieli rozstać się z ukochanym dzieckiem.

Źródło: Świat misyjny 6/2012