Dlaczego orły mają zakrzywione dzioby

Czy możliwa jest przyjaźń pomiędzy różnymi gatunkami zwierząt? Niektórym wydawało się, że tak. Żółw wierzył w to bezgranicznie. Od pierwszej chwili, gdy tylko zobaczył orła, postanowił zdobyć jego sympatię. Zobaczmy zatem, czy mu się to udało… Żółw godzinami potrafił wpatrywać się w niebo, gdy orzeł wykonywał podniebne piruety. Pewnego razu, po jednym z takich popisów, gdy ptak usiadł na pobliskiej skałce, co sił pobiegł w jego stronę. A kiedy stanął przed nim, był tak onieśmielony, że przez chwilę nie mógł wydobyć słowa.
– Witaj, królu ptaków! – wykrztusił wreszcie. – Tak bardzo chciałem cię poznać i powiedzieć, że jestem pod ogromnym wrażeniem twojej wielkości i siły.
– Heh … – uśmiechnął się orzeł. .. – rzeczywiście, coś w tym jest.
– Może to nietakt z mojej strony, ale bardzo chciałbym zaprosić cię na obiad. Moja rodzina byłaby zaszczycona, gdybyś zechciał nas odwiedzić. Mieszkam nieopodal – dodał.
Orzeł natychmiast skorzystał z zaproszenia. Udali się do chaty żółwia, gdzie niezwykły gość został podjęty z wszelkimi honorami.
– Drogi orle, pamiętaj, że mój dom jest twoim domem powiedział żółw na pożegnanie. – Jeśli tylko zechcesz. zawsze możesz nas odwiedzić.
Chwilę potem orzeł śmiał się do rozpuku.
– Ha, ha, ha! Co za głupiec! Ja zawsze będę mógł korzystać z gościnności żółwia, a on nigdy nie dotrze do mojego gniazda, które znajduje się w koronie najwyższego drzewa!
Częste wizyty orła, jego egoizm i niewdzięczność zauważyły inne leśne zwierzęta. Pewnego razu żaba nie wytrzymała i zaprosiła żółwia do siebie.
– Przynieś mi trochę fasoli, a powiem ci coś ważnego – powiedziała.
– Przyjacielu, orzeł nadużywa twojej życzliwości. Po każdej wizycie u ciebie śmieje się i mówi: „Co za głupiec! Ja zawsze będę mógł korzystać z gościnności żółwia, a on nigdy nie dotrze do mojego gniazda, które znajduje się w koronie najwyższego drzewa!” – rzekła podczas wspólnej kolacji.
– Niemożliwe! – oburzył się żółw. – To przecież mój przyjaciel.
– Jeśli mi nie wierzysz, to sam sprawdź – oburzyła się żaba, ale ostatecznie doradziła mu, w jaki sposób może przekonać się o złych intencjach ptaka.
Kiedy następnym razem po znakomitym posiłku orzeł szykował się do odlotu, żółw rzekł:
– Drogi przyjacielu, chciałbym podarować trochę smakołyków również twojej żonie i dzieciom. Odwiedź mnie po południu, kiedy wszystko będzie już gotowe.
„Ale z niego głupiec” – pomyślał orzeł i o mało nie parsknął śmiechem. Szybko więc wzbił się w górę. Wówczas z pomocą przyszła żaba.
– Żółwiu, niech twoja żona przygotuje trochę żywności, a ty przynieś pustą tykwę. Żółw znalazł pustą tykwę i wszedł do środka, po czym żaba przysłoniła go smakołykami. Niedługo potem nadleciał orzeł.
– Umówiłem się z żółwiem, ale widzę, że go nie ma.
– Mąż miał pilną sprawę do załatwienia – powiedziała pani żółwiowa. – Jednak przygotował coś dla twojej rodziny.
Orzeł chwycił w szpony prezent i natychmiast odfrunął, nawet nie dziękując. Przez myśl mu nie przeszło, że tykwa kryje niespodziankę. „Co za głupiec! Ja zawsze będę mógł korzystać z gościnności żółwia, a on nigdy nie dotrze do mojego gniazda, które znajduje się w koronie najwyższego drzewa!” – śmiał się w głos. Żółw doskonale słyszał każde jego słowo.
Jakież było zaskoczenie orła, gdy przyfrunął do gniazda i żółw wyczołgał się z tykwy!
– Mój drogi orle! Tak często przychodzisz do mnie, że i ja postanowiłem cię odwiedzić. Pomyślałem, że będzie ci miło widzieć mnie w swoich progach.
Ptak nie ukrywał wściekłości. Ze złości zaczął żółwia dziobać. I choć jego skorupa była twarda, powstawały na niej pęknięcia. U orła zaś po każdym uderzeniu mocno wykrzywiał się dziób.
– Widzę, że zamiast gościnności grozi mi rozdarcie na strzępy – zawołał przerażony żółw. – W takiej sytuacji proszę, żebyś natychmiast odniósł mnie do domu. To koniec naszej przyjaźni.
– Raczej zrzucę cię na ziemię! – wrzasnął orzeł. – Rozbijesz się na drobne kawałki.
Na te słowa żółw mocno uchwycił nogi ptaka.- Puść mnie! – jęknął orzeł.
– Puszczę wtedy, gdy postawisz mnie na ziemi!
Orzeł wyleciał z gniazda z szybkością strzały. Jeszcze podczas lotu próbował zrzucić żółwia. Na próżno jednak. Ostatecznie postawił go bezpiecznie przed chatką.
– Przyjaźń wymaga wkładu z obydwu stron. Byłem szczęśliwy, gdy cię poznałem, ale ty zadrwiłeś z mojej przyjaźni i gościnności. Zatem nasze drogi muszą się rozejść – rzekł żółw. Od tamtej pory wszystkie orły mają zakrzywione dzioby, a żółwie, którym do dziś pozostały ślady pęknięć na skorupie, skutecznie unikają tych drapieżników.
Źródło: Świat misyjny 6/2011