Zając i Hiena

Bajka z Rwandy

Cambarantama był dobrym pasterzem. Troskliwie zajmował się swoim niewielkim stadem owiec. Dbał, żeby wszystkiego miały pod dostatkiem. W końcu nie było to nic nadzwyczajnego, ponieważ stanowiły źródło jego utrzymania. Co prawda nie jedyne, bo dodatkowo miał jeszcze poletko, na którym uprawiał warzywa. I tak to Cambarantama wiódł życie w miarę spokojne i dostatnie. Jednak tylko do czasu. Pewnego bowiem razu wszystko się zmieniło. Tego pamiętnego dnia na swoim poletku ujrzał Zająca zjadającego jego warzywa. Zanim cokolwiek zdążył zrobić, po szkodniku nie było śladu. Sytuacja powtórzyła się następnego dnia. Ten sam Zając zajadał się jego roślinami. A co gorsze, znaczna część była już zniszczona. Cambarantama więc cichutko podkradł się do Zająca i chwycił go za uszy.
– A mam cię, złodzieju! – zawołał. – Niszczysz moje uprawy, dlatego przyrządzę sobie z ciebie smaczną potrawę. Słysząc te słowa Zając próbował wydostać się z niewoli. Na próżno jednak.
– Proszę, przebacz mi, a obiecuję, że już nigdy nie wyrządzę ci szkody – prosił. Cambarantama był człowiekiem o dobrym sercu i żal mu się zrobiło zwierzaka, dlatego pozwolił mu odejść. Kolejne dni i tygodnie płynęły spokojnie. Jednak któregoś razu, kiedy gospodarz powracał z pastwiska, podeszła do niego ogromnych rozmiarów Hiena.
– Słuchaj uważnie, Cambarantama, co powiem, bo to ważne. Otóż postanowiłam zjeść twoją owcę. I nie waż mi się protestować, bo spotka cię krzywda. Mężczyzna poczuł, że Hiena nie żartuje, dlatego zrobił to, co mu nakazała. Wybrał owcę i oddał ją z bólem serca. Odtąd już, co pewien czas, zwierzę pojawiało się u Cambarantamy po koleją ofiarę.
Pewnego dnia na jego drodze stanął Zając. Ten sam, któremu wcześniej przebaczył.
– Cambarantama, dlaczego twoje stado jest coraz mniejsze? – zapytał.
– Zła Hiena zabiera moje owce – poskarżył się.
– Pomogę ci pozbyć się jej. Użyjemy podstępu – rzekł Zając.
I tak też zrobili. Kiedy Hiena zjawiła się po kolejną owcę, Cambarantama i Zając byli gotowi, by się jej przeciwstawić. Zając ukrył się za krzakami, a mężczyzna dzielnie stanął przed oprawcą.
– Już nigdy więcej nie dostaniesz owcy – powiedział odważnie.
Hiena roześmiała się głośno.
– A kto tu się tak śmieje? – zza krzaków doszedł donośny głos Zająca, który by zwiększyć efekt, posłużył się pustym pniem bananowca.
– A kto o to pyta? – zdziwiła się Hiena.
– To ja, król tego lasu i wszystkich zwierząt. Czego tu szukasz?
– Ja … ja – zaczęła się jąkać – ja tylko szukam drewna na opał.
– Masz mi się natychmiast położyć i nie ruszać! – powiedział Zając, a po cichu do Cambarantamy wyszeptał, żeby związał jej nogi bananową lianą. W ten oto sposób okrutna Hiena została schwytana, a owce Cambarantamy pozostały przy życiu. A wszystko dzięki małemu Zającowi, który chciał spłacić dług wdzięczności za darowaną mu winę.
 
Z bajki tej płyną dwa przesłania: Zawsze pomagaj innym w potrzebie. A jeśli ktoś wyświadczy ci przysługę, staraj się mu odwdzięczyć.
Żródło: Świat misyjny 1/2013