Co łączy Josepha von Eichendorffa z Domeckiem?
„Młody Eichendorff i jego podróże po Opolszczyźnie”
„Der junge Eichendorff auf seinen Reisen durch den Kreis Oppeln”
„Bracia Joseph i Wilhelm Eichenorff kształcili się początkowo w domu, były to lekcje prowadzone przez prywatnego nauczyciela. Gdy chłopcy osiągnęli wiek gimnazjalny, ojciec postanowił wysłać ich do Gimnazjum im. Mateusza we Wrocławiu. Jednocześnie młodzi baronowie wstąpili do fundacji im św. Józefa (ST. Josephstift).
5 października 1801 nastąpił po raz pierwszy czas pożegnania. Podróż do Wrocławia odbywała się statkiem. Już 6 października bracia dotarli do Opola, gdzie zjedli obiad. W Popielowie nocowali. 8 października dotarli do Wrocławia.
Dopiero 15 sierpnia 1802 roku młody Eichendorff wracał znowu do Łubowic, żeby tutaj spędzić wakacje. W pierwszych dniach swojej podróży przemieszczali się aż do Oławy powozem. Tam zjedli kolacje i zaplanowali sobie nocny spoczynek. O 1 w nocy wyruszyli w dalszą podróż w kierunku Lewina Brzeskiego, gdzie dotarli o godzinie 5 nad ranem. Po śniadaniu, koło godziny 7, wyruszyli w dalszą podróż. Podróżującym towarzyszył cały dzień rzęsisty deszcz. W południe bracia Eichendorff zawitali do Domecka, gdzie zjedli obiad. Noc spędzili w Mechnicy, okręg Koźle. Braciom towarzyszyła piękna, słoneczna pogoda, gdy w końcu 17 sierpnia dotarli do Łubowic.
Wakacje minęły bardzo przyjemnie. 7 października znowu wybiła godzina pożegnania z ukochanym zamkiem w Łubowicach. Tym razem podróż do Wrocławia przebiegała powozem. W pierwszych dniach podróżowali aż do Krapkowic i tutaj nocowali. Rano wyruszyli w dalsza drogę, aż do Domecka. 10 października dotarli do Wrocławia.
Aż do wakacji 1803 znowu wytrwale się uczyli. 19 sierpnia wyruszyli do Łubowic. Bracia zabrali ze sobą swojego kolegę Thilsch’a. 20 sierpnia dotarli do Dąbrowy i w ogrodzie zjedli obiad.
Wakacje z kolegami dobiegły końca. 15 października odbyło się duże pożegnalne przyjęcie. Niestety podróż do Wrocławia nie przebiegała tak gładko, jak poprzednie. Za Rogowem, w naszym rodzinnym okręgu Opole, podróżni nie wiedząc o tym, przez 1/4 mili tracili wiozący owies. Przynajmniej 6 dużych worków owsa zostało w ten sposób stracone, czyli około 20 i 1/2 litra najlepszego nasienia. W Domecku spożyli obiad. Tutaj przyłączył się do braci Eichendorff ksiądz Wodarz, który również dążył do Wrocławia. Będąc tylko dwie mile dalej, spotkało ich nieszczęście. Z przeciwnej strony napotkali inną furmankę. Ksiądz nakazał swojemu furmanowi zjechać na bok, gdyż taki był przepis. Jednakże furman tamtego zaprzęgu nie zjechał i doszło do kolizji i wymiany zdań. Winny kolizji nie widząc w tym swojej winy nie chciał pomóc w rozdzieleniu pojazdów. Ksiądz Wodarz tak się zdenerwował, że chwycił laskę i dwa razy uderzył w nieznanego furmana. W tym czasie furman księdza rozłączył pojazdy i podróż została wznowiona. Bez kolejnego wypadku dotarli 18 października do Wrocławia.
Święta Wielkiej Nocy w roku 1804 bracia spędzili znowu w Łubowicach. Trasa powrotna nie przebiegała jednak, jak dotąd przez Opole, ale przez Nysę. Podróż ta odbywała się w zamieci śnieżnej. Podróżni nocowali w Krapkowicach na sianie, następnie znów odwiedzili Domecko. Tutaj, w bagnach za miejscowością, Eichendorff polował na stado około 200 gęsi. Pod Lewinem Brzeskim podróż została przerwana, ponieważ rzeka wylała. Woźnica z pustym powozem musiał przedostać się przez wzburzona wodę. Stan wody był tak wysoki, że przedostawała się do wnętrza pojazdu. Po przedostaniu się przez rzekę bracia dotarli 12 kwietnia do Wrocławia.
Droga do domu na ferie jesienne odbywała się znowu przez Nysę. Droga powrotna przebiegała przez Krapkowice, gdzie nocowali w gościńcu. Było to wczesną porą i młody Eichendorff nie był jeszcze śpiący. Wyszedł więc przed bramę, gdzie podziwiał przepiękny widok na Otmęt. Ten widok należy rzeczywiście do najpiękniejszych widoków Górnego Śląska. Otmęt należy do okręgu Strzelce Opolskie. Pomiędzy Krapkowicami a Otmętem płynie rzeka Odra. Prąd jest ożywiony statkami i barkami. W tle zieleni drzew widać czerwone dachy domów w Otmęcie. Z daleka witają ruiny muru zamku z XVI wieku. Po prawej stronie rozlegają się polany i ścieżki, a w tle Góra Świętej Anny. Po powrocie do swojej kwatery Eichendorff zjadł kolacje, poczytał i poszedł spać. O zmierzchu wyruszyli w kierunku Lewina Brzeskiego. Tam zjedli obiad. W południe dotarli do Wrocławia.
W roku 1805 Wilhelm i Joseph Eichendorff zdali egzaminy końcowe. Do domu pojechali 25 marca. W ich towarzystwie znajdował się pan Forche, który był przyjacielem Eichendorffa i często spędzał z nim wakacje Łubowicach. Rodzice wysłali podróżującym powoź z czterema siwkami do Lewina Brzeskiego. Tam też młodzi zjedli obiad i przenocowali. Następnego dnia podróż została wznowiona. Pomimo zamieci śnieżnej dotarli do Krapkowic, gdzie zjedli obiad i wyruszyli w dalszą drogę na zamek w Łubowicach.
Rodzice zdecydowali wysłać synów na studia w Halle. Termin wyjazdu ustalono na 20 kwietnia. Już 19 kwietna rano została wysłana kareta z czterema końmi do Krapkowic. Po południu bracia pożegnali się z księdzem proboszczem i wikarym . Wieczorem odbyło się przyjęcie pożegnalne na zamku w Łubowicach, na które zostało zaproszonych wiele gości. Po kolacji zostały do ogrodu przewiezione armaty, szybko naładowane i wystrzelone w powietrze. W tak głośny sposób sygnalizowano otoczeniu pożegnanie z synami. Następnego dnia o 8 rano nastąpił wyjazd z Łubowic. Koło godziny 16 podróżni dotarli do Krapkowic, gdzie byli już oczekiwani przez wcześniej wysłanych służących. Gdy konie zostały przeprzęgnięte, wyruszyli w dalszą podróż.
Półtorej roku bracia byli daleko od domu. Powrót do rodzinnych stron odbywał się jak zawsze przez okręg Opole. 8 sierpnia o godzinie 9.30 dotarli do Lewina Brzeskiego, a następnie jechali dalej do Domecka. Tutaj bracia napili się kawy i wyruszyli w kierunku Krapkowic, gdzie wieczorem dotarli. Studenci pojechali najpierw do gościńca przed murami miasta, gdzie czekał już na nich zaprzęg z Łubowic. Tam niestety nie otrzymali ani noclegu, ani kolacji. Pojechali więc do domu noclegowego dla oficerów i gońców, gdzie już kiedyś nocowali. Gdy bracia Eichendorff i ich przyjaciel Forche dotarli do murów miasteczka, nagle cała straż obległa podróżujących. Wszyscy dziwili się, bo takie powitanie należało się tylko wyższą rangą oficerom. Niedługo potem cała tajemnica wyszła na jaw. Jeden ze strażników myślał, że przyjaciel braci Eichendorff, pan Forche, to generał. Wieczorem braci odwiedził kolega, który podróżował do Wrocławia. Następnego poranka wyruszyli w stronę Łubowic, gdzie zostali uroczyście powitani.”
Źródło: „Heimatkalender – Kreis Oppeln” wyd. z roku 1929, s. 78-82
Dosłowne tłumaczenie z oryginału: Żaneta Smuk