Jedno życzenie

Bajka z Afryki

Dawno, dawno temu na pewnej wyspie żył sobie rybak. Miał skromną chatkę nad morzem, w której zawsze na jego powrót czekała żona i stara matka. Cała trójka bardzo się kochała, choć los nie szczędził im cierpień. Matka rybaka od wielu lat nie mogła cieszyć oczu żadnymi widokami, ponieważ straciła wzrok. Żona zaś była nieszczęśliwa, bo jak dotąd nie urodziła żadnego dziecka. Jednak pomimo tych nieszczęść starali się żyć normalnie.

Każdego dnia o świcie rybak wyruszał na połów. Do domu powracał dopiero wieczorem, czasem radośnie podśpiewując, bo kosz wypełniony miał po brzegi rybami, częściej jednak świecił on pustkami, a wtedy na jego twarzy malowała się troska.

Tego dnia rybak jak zwykle udał się nad morze. Zarzucił sieci i cierpliwie czekał, aż się zapełnią. Co pewien czas wyciągał je na brzeg, by ze smutkiem stwierdzić:

– I znowu nic! Może następnym razem coś wyłowię?

Jednak za każdym następnym razem sieć świeciła pustkami. Słońce chyliło się już ku zachodowi i rybak, całkowicie zrezygnowany, po raz ostatni wrzucił sieć w morze.

– Jeśli i teraz nic nie będzie, moje ukochana matka i żona znowu pójdą spać głodne – martwił się.

Po pewnym czasie pełen nadziei powoli wyciągał sieć. Serce zabiło mu moc- niej, kiedy poczuł, że jest ona cięższa niż poprzednim razem.

– O, jednak los jest dla mnie łaskawy! – westchnął. – Czuję, że tym razem sieć będzie pełna.

Nie sposób opisać jego zdziwienia, kiedy już sieć leżała na brzegu. Nie było w niej bowiem nic oprócz zielonych wodorostów. Ze łzami w oczach wyciągał zielsko z oczek sieci, bo przecież musiał przygotować ją na jutrzejszy połów. Nagle wśród zielonych sznurów wodorostów coś rozbłysło.

– A co to? – powiedział zdziwiony, po czym ostrożnie zaczął wyjmować każdą roślinkę. Nagle sieć się poruszyła.

– O, ale złapałem dużą rybę. To dziś jednak nie pójdziemy spać głodni! – z radości aż zaklaskał w dłonie.

– W sieci rzeczywiście szamotała się duża, złota ryba. Kiedy rybak wziął ją w ręce, ona przemówiła ludzkim głosem.

– Dobry człowieku, daruj mi życie!

– Bardzo bym chciał, ale jeśli zrobię to, o co mnie prosisz, moja rodzina znowu pójdzie spać o głodzie – odpowiedział z żalem.

– Jeśli mnie wypuścisz, to ja spełnię twoje jedno życzenie i odtąd już nie będziecie głodować – rzekła ryba – Nie musisz dzisiaj wypowiadać życzenia, na podjęcie decyzji masz czas do jutra. Proszę, zastanów się nad moją propozycją.

Rybak zamyślił się. Może ta ryba rzeczywiście spełni jego największe marzenie? Może więc warto ją wypuścić? I jeszcze tylko jedna chwilka wahania, po czym rybak odniósł rybę do wody, a ona z radości zamachała do niego dużym ogonem.

– Dziękuję. Jutro o świcie czekam tu na ciebie – powiedziała na pożegnanie i po chwili nie było po niej śladu.

Tym razem rybak, choć jego kosz świecił pustkami, powracał do domu rado- sny. Zastanawiał się, o co mógłby poprosić rybę. Może o złoto? Ono rozwiązałoby wszystkie jego problemy. Głód już nigdy więcej nie zajrzałby do jego chaty.

Kiedy przekroczył próg domu, natychmiast opowiedział matce i żonie o tym, co go spotkało i o co poprosi złotą rybę. Zamiast oczekiwanej radości na twarzy żony dostrzegł smutek.

– Nie cieszysz się? – zapytał bardzo zdziwiony.

– Jakże mam się cieszyć, skoro ty chcesz prosić o złoto. Po co nam ono? Komu je zostawimy? Poproś o dziecko, ono jest cenniejsze niż złoto! – powiedziała.

Słysząc słowa synowej, matka zwróciła się do syna z wyrzutem:

– Synku kochany, zupełnie nie pomyślałeś o starej matce… Jeśli mnie kochasz, poproś rybę o wzrok dla mnie. Od wielu już lat nic nie widzę. Życie jest dla mnie takie smutne. Chciałabym choć przed śmiercią zobaczyć ciebie i twoją żonę.

Biedny rybak chwycił się za głowę. Teraz dopiero miał dylemat. Ich pragnienia bardzo się różniły, a życzenie do spełnienia było tylko jedno.

Po nieprzespanej nocy stanął biedak nad brzegiem morza, gdzie juz na niego czekała złota ryba.

– Witaj, dobry człowieku! Wypowiedz swoje jedno życzenie, a ja natychmiast je spełnię – powiedziała.

– Spraw więc, aby moja matka widziała swoje wnuki jadające na złotych talerzach.

źródło: Świat misyjny 4/2008