Człowiek i pies

Bajka z Republiki Demokratycznej Konga

Wśród wielu zwierząt żyjących w buszu był również pies. Każde z tych stworzeń miało swoje życie. Zajmowało określone terytorium i troszczyło się tylko o siebie. Wszyscy byli zadowoleni z takiego stanu rzeczy. Z psem było podobnie. Żył sobie z dnia na dzień, trochę polując, trochę odpoczywając. Prawdę mówiąc, nic innego nie miał do roboty.

Z czasem jednak monotonne życie zbrzydło psu zupełnie. Czuł się osamotniony i nikomu niepotrzebny. Zaczął więc rozmyślać, jakby tu odmienić swój los. I tak któregoś dnia wpadł na genialny pomysł.

– A może poszukam sobie przyjaciela? We dwójkę będzie nam raźniej.

Problem jednak w tym, kto mógłby nim zostać? Na pewno ktoś silny i odważny. Ktoś, kto by się nikogo nie bał.

Pies długo jeszcze rozmyślał nad tą sprawą, ale nic mądrego nie przychodziło mu już do głowy. Stąd też któregoś poranka przeszedł do konkretów i udał się na poszukiwania. Na swojej drodze spotykał najróżniejsze zwierzęta, jednak one na jego widok natychmiast uciekały i kryły się w gęstych zaroślach.

– Nie chcecie mojej przyjaźni!? No i dobrze! Widać jesteście zbyt strachliwe, jeśli się mnie boicie. Ja szukam kogoś odważnego. Kogoś, kto będzie dla mnie oparciem i obdarzy mnie swoją przyjaźnią.

Kiedy już prawie zwątpił w powodzenie swej misji, stanął przed nim potężny wół. I nawet nie miał nic przeciwko temu, żeby pies się do niego przyłączył. W dalszą wędrówkę udali się już razem. Idąc noga w nogę, szli tak do zmroku. Zatrzymali się dopiero na małej polance i ułożyli do snu. Pies poczuł się wtedy tak bezpiecznie, że z radości zaszczekał.

– Nie szczekaj, bo przyjdzie pantera i nas pożre – ostrzegł go wół. Pies natychmiast przestał ujadać. Z żalem spojrzał na wołu.

– A więc nie jesteś najodważniejszy? Boisz się pantery? W takim razie to ją muszę odszukać.

I tak ponownie udał się na poszukiwania. Po pewnym czasie odnalazł panterę. Rzeczywiście, zwierzę wyglądało groźnie. Jej cętkowana sierść i ostre kły sprawiały odpowiednie wrażenie.

O tak, przy kimś takim można czuć się pewnie i bezpiecznie. Od tej pory pies stał się jej nieodłącznym towarzyszem. Nie trwało to jednak długo, bo pewnego dnia dostrzegł, ze jego nowa przyjaciółka dużym łukiem omija terytorium lwa. Wyraźnie go unikała. Pies wywnioskował, że lew musi być silniejszym zwierzęciem, dlatego udał się do niego.

– Słyszałem, że jesteś najodważniejszym i najpotężniejszym stworzeniem w całej dżungli. Chciałbym, żebyś został moim przyjacielem.

Lew dumnie wypiął pierś. Mile połechtały go słowa psa, dlatego też nie miał nic przeciwko temu, aby prowadzić wspólne życie. I tym razem jednak okazało się, że pies nie miał racji, bo lew pewnego wieczora rozgniewał się na niego, gdy obszczekiwał przemykającego zająca.

– Cicho bądź, bo usłyszy cię człowiek i przyjdzie nas zabić.

I tak oto pies opuścił lwa i przystał do człowieka. Towarzyszył mu w wędrówce przez cały dzień, a gdy nadeszła noc, jak zwykle zaczął ujadać. Wówczas mężczyzna wyszedł z chaty i rzekł:

– Pewnie jesteś głodny, piesku. Chodź, dam ci coś do zjedzenia.

Pies pojął wtedy, że człowiek rzeczywiście jest najodważniejszy ze wszystkich stworzeń na ziemi i od tamtej pory jest jego nieodłącznym przyjacielem. Przyjaźń ta trwa po dziś dzień…

Oprac. na podstawie tłumaczenia

s. Alicji Gołębiewskiej FMM

źródło: Świat misyjny 5/2008